środa, 25 lutego 2015

#2 "Moja" Neville Longbottom x Luna Lovegood



"Była taka piękna. Taka moja. Wiedziałem to od zawsze. Odkąd tylko zobaczyłem te piękne jasne kosmyki. Szczególnie gdy z rozmarzonym wzrokiem mówiła o tych wszystkich stworzeniach. Nie było dla mnie ważne, czy istniały czy nie. Dla mnie ważna była tylko ona. Jest pełne usta. Jej zarumienione policzki. Jej piękny pojedynczy doleczek. Uwielbiałem patrzeć, jak zjada budyń. Zresztą, mógłbym się jej przyglądać godzinami i nie znudziłoby mi się to. Ona jedyna interesowała się mną. Zawsze mogłem do niej pójść, z dosłownie każdą sprawą. Za każdym razem, gdy na nią patrzyłem, moje serce wręcz wyrywało mi się z piersi. Zawsze ją kochałem, kocham i kochać nadal mam zamiar! To ona. Moja piękność. Moja miłość. Moja Luna Lovegood. Moja..." 

Gdy Luna odczytała te słowa, jej serce zabiło mocniej. Bardzo dobrze wiedziała od kogo jest ten list. Czym prędzej pobiegła do Pokoju Życzeń, ich stałego miejsca spotkań. Wiedziała, że on tam będzie. Po prostu to czuła. W ekspresowym tempie przeszła trzy razy obok drzwi, myśląc "Zabierz mnie do mojego Neville'a". W końcu drzwi się pojawiły. On już tam był. Czekał na nią już od jakiegoś czasu. Niewiele myśląc Luna rzuciła się mu w ramiona ze łzami na policzkach. Longbottom przytulił ją i pogłaskał po głowie mówiąc:

-Moja, już na zawsze.

wtorek, 24 lutego 2015

#1 "Łaska" Harry Potter x Dudley Dursley


Hej Misiaki! ♥ 
Mam na imię Kamila i mam zamiar zamieszczać tutaj chore wytwory mojego mózgu! Jest to pierwsza napisana przeze mnie miniaturka, mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie :3


-Jesteś zdany na moją łaskę.

Gdy Harry Potter wypowiedział te słowa, Dudley Dursley poczuł dziwny niepokój. Nie bał się tego dziwaka. No, może gdy wyciągał ten kawałek drewna. Wtedy Wielkiemu De uaktywniał się instynkt samozachowawczy i wolał nie przebywać w towarzystwie młodego czarodzieja.

Temat Harry'ego Pottera w domu pod Privet Drive 4 omijany był szerokim łukiem. Rodzice nigdy nie odpowiadali Dudley'owi na pytania dotyczące Harry'ego. Zaczynali się na niego wydzierać, jakby zapytał o coś wyjątkowo okropnego. 

Młody Dursley dla własnego bezpieczeństwa wolał nie przebywać w "jego" towarzystwie. Zaczął jeść posiłki w innych porach. Wracał do domu, gdy chłopaka nie było, bądź gdy już spał. Starał się z nim nie spotkać. Unikał go wszelkimi możliwymi sposobami.

Jakiś czas później, pewny siebie potomek Vernona wybrał się do sklepu na rogu ulicy. Czuł się spokojny, wiedział, że Harry spacerował po Magnoliowym Łuku. Nagle poczuł, że ktoś go łapie i ciągnie w wąską uliczkę. Chciał krzyczeć, ale ów tajemniczy ktosiek zakrył mu usta dłonią. Został przygwożdżony do ściany i poczuł różdżkę wbijającą mu się w plecy. Już wiedział kto go trzyma. Harry Potter wymruczał mu do ucha frazę, przez którą zadrżał na całym ciele.

-Przede mną nie uciekniesz Dudley, teraz jesteś zdany na moją łaskę.